Podążając tym tempem, Aiglonowie ryzykują, że nie zawisną nad kontynentem zbyt długo. Rzeczywiście, mając tylko jeden punkt na zegarze po remisie z Realem Sociedad (1:1) i zawziętej porażce z Lazio Rzym (1:4), OGC Nice miało nadzieję zapewnić sobie pierwsze zwycięstwo w nowej edycji Pucharu Europy Liga.

Na papierze spotkanie z Ferencvarosem z Budapesztu wydawało się być w zasięgu Niçois. Jednak po raz kolejny podopieczni Francka Haise’a nie potrafili narzucić swojej gry.

Koszmarny wieczór w Nicei

Co gorsza, Nicea wydawała się bardzo bezbronna w pierwszym okresie zdominowanym przez Węgrów. Ten ostatni szybko przejął przewagę, już od piętnastej minuty po piłce, która przypadkowo odbiła się od Bombito i wpadła do własnej bramki (1-0, 15.).

Mimo oczekiwania na reakcję dalsza część meczu nie uśmiechała się do Aiglonów. Budapeszteński klub pomnożył klarowne sytuacje i mógł pogorszyć wynik bez zdecydowanej interwencji Bułki (45. + 3, 61.). Wyrzucenie Rosario pod koniec meczu (84. miejsce) było dla Nicei niezapomnianym wieczorem. Będą musieli zregenerować siły w meczu z Twente za dwa tygodnie, przed niedzielnymi derbami z Monako.